Rozwścieczona gawiedź, która zebrała się jak co dzień pod zamkiem uzbrojona w narzędzia, broń łowiecką i pochodnie nabrała na sile. Przeistoczyła się w formację bojówkową jednocząc w swych szeregach drobnych rzezimieszków, dezerterów i najemników. Pierwsi prowokatorzy rozpoczęli od rzucania obelgami w stronę straży, następni idąc za ciosem rzucali w gwardzistów kamieniami, kolejni zaś przepychali tłum w stronę postawionej bariery, próbując przepchać się przez złączone tarcze. Dowódca dał znak do użycia siły, co tylko rozwścieczyło tłum. To nie była już zwykła przepychanka a regularna bitwa między świetnie uzbrojoną brygadą, a choć liczniejszą, to żałośnie uzbrojoną grupą partyzantów. Losy potyczki były przesądzone, do czasu gdy część straży uciekła w popłochu, część zaś zdezerterowała przyłączając się do wściekłego tłumu. Gdy udało już się sforsować drzwi zamku, prędko okazało się iż poszukiwanych od dawna tam nie ma. Zabierając kilku najwierniejszych gwardzistów zbiegli nie pozostawiając po sobie śladu. Pozostała w mieście straż, nie chcąc narażać miasta na dalsze walki postanowiła pod wodzą kapitana pełnić swoją służbę do ustabilizowania się sytuacji. Jak pisał Gajusz z Orod “Rozpoczęło się bezkrólewie, a bezkrólewie oznacza chaos.”
Read More