Elfy


DataWydarzenie
Przed rokiem 1574Przejście elfów do całkowitego ukrycia – szczegóły historii*
12 listopada 1574Pojawienie się elfiego zwiadowcy
Grupa Strażników Praw Naneth oraz Wędrowców spotyka ludzi tropiących
Drowy

Historia ogólna

Państwo Elfów upadło. Nieliczne niedobitki wyruszyły w poszukiwaniu schronienia i miejsca do
odbudowania armii i powrotu na właściwe miejsce w historii świata. Niestety świat nie był
bezpieczny. Poza ich dawnym ziemiami elfy zmęczone walką nie miały szans na jakikolwiek rozwój.
Marzenia o imperium legły w gruzach, razem z upadkiem. Podczas wędrówki szerzyły się choroby,
głód oraz burzliwe dyskusje między elfami. Jedni obwiniali drugich – jakoby nie walczyli mężnie lub
okazali się złymi wojownikami. W tym samym czasie w ruinach miasta elfów zamieszkały złe moce. Po
kilku latach, kiedy odniesione w wojnie rany zagoiły się – elfy postanowiły odbić swoje Królestwo.
Okazało się to jednak niemożliwe – zaś opowieści o tej nieudanej kampanii zostały skrzętnie
przemilczane – do tej chwili.

Powolne przemiany

Klęska tej wyprawy spowodowała dalszą izolację oraz zapoczątkowała powolne przemiany w
strukturach władzy elfów oraz…. zmiany w postrzeganiu swojego miejsca w świecie. Zwolennicy
dawnych praw skupili się wokół Kapłanek i Paladynów. Nazywano ich Strażnikami Praw Naneth i
darzono szacunkiem. Stare rody elfickie, chcąc zachować swoją wysoką pozycję i status quo w
większości stali się członkami tej kasty. Druga grupa wyrosła na gruncie nieudanych wypraw –
nazywano ich Wędrowcami. Ich podejście do otaczającego świata nie było już aż tak skrajne. Nie było
to oczywiście nic heretyckiego lecz raczej powolne dostosowanie świata. Przywódcą Strażników Praw
Naneth wybrano Eundiel – kapłankę oraz Dowódcę Paladynów Andheriela z rodu Aethos. Wędrowcy
początkowo nie rozdzielali się ze Strażnikami – jednak w późniejszych latach spotkać ich można w
osobnych, często rodzinnych grupach. Zawsze jednak pomimo różnic – obydwie grupy darzyły się
wzajemnym szacunkiem i pomocą. Tak jakby po cichu postanowiono sprawdzić, czyj pogląd na świat
okaże się tym właściwym – tym który przywróci elfom ich należne miejsce – tym który da im znowu
dumnie podnieść głowę. Nieformalnym przywódcą Wędrowców uznano Meandil Corrallar – jeden z
niewielu przedstawicieli Starych Rodów. Ów historyczny zwiadowca z roku 1574 był przedstawicielem
Wędrowców. Kluczowa różnica pomiędzy obiema grupami była prozaiczna. O ile Strażnicy Praw
Naneth oficjalnie wykluczali wszelkie bliższe kontakty z innymi rasami, uznając je za istoty niższe. Nie
mając wyboru, na zasadzie konieczności (np. wsparcie wyprawy przeciwko silniejszym wrogom) lub
wobec Wyznawców Matki czy druidów dopuszczali krótkotrwałe i płytkie relacje. Wszak to ludzie. O
współpracy z Mrocznymi Elfami nie było mowy. Fundamentalne różnice pojmowania świata, herezja
mieszkańców pomroku wykluczały wszystko. Co do krasnoludów – niechęć wobec tych „rębaczy
drzew”, pijaków i wichrzycieli stawiała je właściwie na równi z ludźmi. Konieczność lub interesy.
Strażnicy Praw Naneth swoje domostwa posiadać mogli jedynie na Dawnych Ziemiach Elfów – w
innych rejonach stawiali jedynie ukryte tymczasowe obozowiska.

Wędrowcy podchodzili do życia bardziej praktycznie – nieco lżej traktując otaczający świat. Co do
relacji wobec innych ras nie różnili się niczym od Strażników – jednak pozwali sobie na budowanie
domostw na ziemiach należących do ludzi, czasem pomieszkując nawet w ich miastach. Zawsze
jednak spoglądały na inne rasy z ukrytą głęboko wyższością, pamiętając wszak o dawnych dziejach.
To co niezmienne pozostało to nienawiść do magii śmierci. Powiadano, że wśród Wędrowców
mieszkających w okolicach Wiosek Dzikusów zdarzali się tacy co praktykowali rozmowy z duchami,
nie ucząc się przy tym zakazanej nekromancji. Takie jednostki były jednak ignorowane i usuwane
praktycznie poza społeczność – jako kolejni potencjalni heretycy.

Różnice wewnętrzne w społeczeństwie Elfów

Triniel Eowen nieśpiesznie wyciągnął strzałę z boku zabitego przed chwilą moczarniaka. Zasadą kluczową, co prawda nie do końca realną było zacieranie śladów. Nie dyskutował ze Starszymi. Każdy przecież wiedział, że strzała to strzała. Wspominano jedynie, że zapach na strzale zostaje zaś Elfom nie zależało na ogłaszanie światu swojej obecności. Jeszcze nie teraz. Triniel nadal nie rozumiał ich postępowania, lecz z racji mądrości i ich wieku wierzył, że racje mają. Słyszał jedynie wśród niektórych młodych utyskiwania na całkowite odosobnienie. Tym bardziej dotkliwe, im bardziej ze Starych Rodów pochodziły. Straż Praw Naneth – ten powszechnie znany symbol tradycji i jak sądził trochę stagnacji. Triniel nie dyskutował, wiedząc jednak że prawo nie zabroni mu przystąpić do bardziej nowoczesnych Wędrowców. Żadna kara go za to spotkać nie mogła. Nawet Strażnicy zaakceptowali to niepisane wyzwanie, ten rodzaj nieznanego dotąd bezgłośnego pojedynku na światopoglądy. Tradycja i odosobnienie a na przeciwnym biegunie Elastyczność z zachowaniem obyczajów. Jeszcze niedawno zastanawiano się nad cichym taktycznym sojuszem z ludźmi a teraz… szeregi wyszkolonych łuczników, jeźdźcy oraz fechmistrze rośli w sile. W tej materii nieważnym stało się przynależenie do Strażników i Wędrowców.

Gdzieś tam czekał świat, gdzieś niedaleko wznosiły się budowle cudownego miasta Enedh-En-Glad. Ostrza i strzały przeciwko naszym wrogom. Ktoś w Kryjówce, jak nazywano jedno ze świętych miejsc dokąd elfy schroniły się po wojnie zaśpiewał bojową piosenkę. Czas jest bliższy niż przypuszczają niektórzy. Wszystko wydawało się takie proste, dokąd nie pojawiły się owe stwory. Wielu elfów poległo w walce z nimi. Pozasferowcy posiadali jakieś niesamowite mocy, a to strzały odbijały się od nich, a to magia rzucona w ich kierunku szkodę rzucającemu magowi czyniła. Teraz jeszcze udało mu się podsłuchać, że Starsi Strażników rozmowy z Wędrowcami planowali, by wspólnie z nimi walkę, wydawać się mogło od początku skazaną na kleskę. Honor i chyba brak wyjścia. Triviel wydostał się z Ostoi – gdzie jedna z ukrytych osad elfich znajdowała się i skierował swoje kroki ku przyjaciołom z Wędrowców. Czuł, że poza podejściem do współpracy z innymi rasami oraz miejscem zamieszkania nic ich nie różniło. Ta sama wiara w Naneth, ta sama nienawiść do magii śmierci i rozmowy z duchami, zakaz współpracy z mrocznymi elfami, jako wyklętymi innowiercami, bezczeszczącymi otaczający świat, wspólna mowa. Tylko swoboda większa, jak oceniał oraz bardziej praktyczne podejście do wszystkiego. Tak rozmyślając przekradł się obok miejsca, gdzie obce bestie pojawiały się. Udał się do Tasandory na spotkanie z innymi elfami, do Wędrowców należącymi. Chciał się czegoś więcej dowiedzieć o nich, chciał zasmakować świata, przeżywać przygody… Kto wie, co jutro przyniesie. Wiedział, że w mieście ludzi musi udać się w okolice Świątyni Matki. Tam bowiem, jak dowiedział się od innych elfów mógł do nich dołączyć.

Stosunki międzyrasowe

Jarlingowie – (Wędrowcy) neutralny / (Strażnicy) ukrywana niechęć

Tamaelowie – (Wędrowcy) neutralny / (Strażnicy) ukrywana niechęć

Nomadowie – brak informacji

Drowy – (Wędrowcy i Strażnicy) permanentna wrogość / całkowity brak możliwość porozumienia

Krasnoludy – (Wędrowcy) neutralny / (Strażnicy) ukrywana niechęć

Grafiki ilustracyjne
https://www.deviantart.com/jkroots/art/Forest-of-Eternal-Night-337440298
https://www.deviantart.com/artofjokinen/art/Battlefield-599685328