Od kilku dni w pobliżu Tasandory zaczął pojawiać się pewien jegomość. Zamaskowany mimo gorących dni, gadający czasami od rzeczy, czasami do siebie samego, czasami coś istotnego. Smród od niego czuć jakby miesiąc łaźni unikał, albo ze szczurami spał noce całe. Faktem jest, że przemyka to tu to tam, unikając wścibskich oczu straży, a objawia się tylko tym, do których interes zwietrzy. Raz zjawi się na gałęzi pobliskiego drzewa, innym czasem wylezie z jakiej nory pośrodku lasu oferując w zamian za pomoc kosztowności wszelakie. Jeśli zarobić pragniesz miej na niego baczenie, albowiem prace jakie oferuje nie wydają się zbyt żmudne, a mieszek przy jego pasie nad wyraz okazale wygląda…