Razu jednego lud Trucki powrócił do gry. Wysłannik szczurzego rodu skontaktował się potajemnie z jednym z przedstawicieli khazadzkiego rodu i wyjawił mu (oczywiście nie za darmo) sekret, który udało się odnaleźć jego pobratymcom. Kierował on Krasnoluda do Czarnego Zamku, gdzie (niby na widoku, niby trochę ukryty) znajdował się artefakt – jedno z Insygniów Kasnoludów – które mogło pomóc zjednoczyć rozbity lud. Oprócz niego notatka kierowała do Tirassy, gdzie niejaki kronikarz Lencjusz był w stanie udzielić dalszych informacji na temat przedmiotu. Do okupowanego przez siły zła miasta udał się wódz Jarlingów, odnalazł skrybę i zabrał do swego zamczyska. Tedy dowiedzieli się też, że artefakt jest poważnie uszkodzon i że naprawić go nie będzie łatwo….
Dni kilka później słychać się dało potężny wybuch, a echo eksplozji słyszane był podobno w samej Tasandorze. To w lodowym zamku zniesmaczony skryba (jak się okazało znający się również na technologii materiałów wybuchowych) miał dość ciasnego i zimnego pokoju, w którym został osadzony i sobie tylko znanymi metodami postanowił rozprawić się z drzwiami, a później bramą zamku. Fakt, że ucierpiały też mury i co bliższe miejscu eksplozji meble należy uznać za efekt przedawkowania proszku, z którego pudełkiem proszku kronikarz nigdy się nie rozstawał.
Nie uszedł daleko, a nieopodal pojawiło się kilku zaalarmowanych eksplozją postaci. Od słowa do słowa ustalili, że zdobyte wcześniej Insygnia mogły być fałszywe, a prawdziwe spoczywają niżej, w podziemiach Barad Dur. Naprędce sformowana drużyna ruszyła na poszukiwania…
Bój był zacięty i wielu musiało się wycofać by nabrać sił witalnych, ale koniec końców strażnik strzegący Artefaktu padł. Sam przedmiot okazał się niestety być w opłakanym stanie, jednak po przestudiowaniu opasłego tomiszcza (będącego w podobnym stanie jak artefakt) Lencjusz wskazał drużynie Podmrok jako miejsce, gdzie mogą próbować jego naprawy. Tam, w czeluściach piekielnych miała znajdować się kuźnia w której ten przedmiot kiedyś stworzono i tam możliwa będzie jego naprawa – tak przynajmniej twierdziły źródła.
Bjorngnar, Gandil, Arissaya N’ess, Neri Morr i Suzanna ruszyli więc na poszukiwania kuźni. Podmrok okazał się wybitnie niegościnny miejscem, pełnym demonów, sukkubów i pułapek, które nie wiadomo kto utrzymywał w tak doskonałym stanie. Po godzinach podróży przed śmiałkami ukazał się zawalony tunel, jednak bystre oko Gandila odnalazło przysypany pyłem kilof, za pomocą którego rozłupał kilkadziesiąt kamieni i utorował przejście dalej. Tam też drużynę zaczęły śledzić dziwne cienie, a przynajmniej takie mieli nieprzyjemne odczucia. Po pokonaniu kilkudziesięciu kolejnych wrogów i uniknięciu pułapek, krążąc i gubiąc się po nieznanych korytarzach w końcu znaleźli kuźnię.
O dziwo nie była pusta – rezydował w niej jakiś Krasnolud, którego początkowo pomylili z tak nieprawdopodobną
Dziwne to było spotkanie, ale Krasnolud okazał się żyjącym w tunelach górnikiem-kowalem, który sam poszukiwał czegoś. Rozmowy zeszły jednak na temat naprawy Tarczy, a drużyna otrzymała listę przedmiotów, które miały tę naprawdę umożliwić. Następnie mieli się spotkać ponownie w Kuźni aby przedmiot przekuć na nowo. Opuszczając tunele drużyna wpadła jeszcze w dziwną zasadzkę żywiołaków ognia wspomaganych przez jakiegoś skrytobójcę, który nie był jednak w stanie samodzielnie ich pokonać. W zwartych szeregach opuścili nieprzyjazne ziemie i poczęli przygotowywać się do zebrania składników i dostarczenia ich do nieznajomego kowala…
Dalsza część eventu planowana jest w niedzielę w okolicach godziny 20:00.